W ostatni weekend wybraliśmy się na Warmię i Mazury. Miałam pewne obawy bo wiatr wiał okropnie, na drodze spotkaliśmy wiele połamanych drzew, podmuchy wiatru też było czuć pomimo obciążenia auta pięcioma osobami.
Dojechaliśmy jednak do Morąga bez większych problemów. Warmia i Mazury to chyba jeden z niewielu już obszarów, gdzie nie widać jeszcze aż tak komercji. Mam oczywiście na myśli małe miasteczka i wieś. Wszyscy znamy kurorty w tamtych rejonach, ale ciągle dużo jest natury mało skalanej przez człowieka. Widzieliśmy też z oddali zwierzęta na polach, jak i zadziwiająco wielkie połacie pola bez budynków. Piękne widoki. Można nacieszyć oczy. Wracając zajechaliśmy na rybę do Węgorzewa, gdzie smażony okoń bardzo nam smakował. W Giżycku zatrzymaliśmy się na kawę i ciastko w małej przytulnej restauracji. Pomimo złej pogody plany na weekend trzeba robić. Warto choć na chwile zmienić otoczenie.
Głowa odpoczywa zdecydowanie lepiej niż siedząc w domu. Muszę częściej w taki sposób planować weekendy. Nieważne, że jest jeszcze zima. Drogi są przejezdne i nie ma już śniegu.